www.stefadurna.pl
www.stefadurna.pl header image 2

LEPPER

7 sierpnia, 2011 Wpisane w RÓŻNISTE

Jest wieczór gdy dowiadujemy się o jego śmierci.

– Szkoda! Zawsze przez to w polityce nie było nudno… – to Misiek.

Czyli na pewno był człowieczkiem nietuzinkowym. Może dobrym, może złym… Rozważania na temat czy watażka, egocentryk czy inny cudak… osądzi historia. Nie mi to oceniać.

Zresztą mnie znacie. Polityki tu brak. Ale chcę wspomnieć pewną jesień w Barzkowicach. Parę lat temu, w okresie największej popularności Samoobrony Pan Lepper zaszczycił swoją obecnością lokalne targi rolne. Przechadzał się głównym trotuarem, niczym paw pośród olbrzymich tłumów. Specjalna ochrona (chłopy dwumetrowe od pługa) dbały o korytarz żeby nie zadeptali małego przewodniczącego. Przede wszystkim rozdawał uśmiechy jak i uściski. Ale chyba nie za bardzo dobrze czuł się w skórze celebryty bo nie miał za szczęśliwej minki.

My w tym czasie podziwialiśmy coś milszego. Takie tam tchórzofretki, świnie i super-byki z kółkami w nosach. A wszystko dla naszej maleńkiej naówczas Gwiazdy. Ale aby przedrzeć się do następnych stoisk wystawienniczych czekał Nas spacer w ścisku i kurzu. Kierowcą bombowca został oczywiście zestresowany Tatuś. Idzie więc pochylony i skupiony by ktoś nie dajbuk potrącił naszego skarba. Jest na granicy wścieklizny bo kto i rusz włazi całym sobą na spacerówkę z dzieckiem. Jeszcze chwilka i rozdawałby kopniaki lub wgryzał się z nienawiścią w tłum. Według jego relacji to było jak olśnienie. Nagle zrobiło się jasno i przestronnie. Kompletnie zaskoczony podnosi głowę i widzi przed sobą centralnie nie kogo innego jak Leppera. Ja stoję obok i widzę zaskoczone miny obojga. Bo Miśkowi to w najdziwniejszych snach by się nie przyśniło a Lepper ma przed twarzą spoconego aczkolwiek zdesperowanego Ojca Rodziny.         I wtedy Misiek z szoku pourazowego pierwszy przełamuje lody:

– Dzień dobry!… – jak ten gupek z konopii.

A potem to już wszyscy się śmieją. I cholera wcale nie z opalenizny Andriu.

 

Wpisz komentarz