www.stefadurna.pl
www.stefadurna.pl header image 3

O NAS

Chronologia przypadkowa

Kotek – następca, niestety świętej pamięci Miśka. Wyszukany przez Stefę na osławionym portalu randkowym sympatia peel. Jakoś tak pykło od razu, że nie trzeba było się wygłupiać z tym szukaniem i można było spokojnie zamknąć subskrypcje po dwóch tygodniach. Pierwsza randka była nadmorska i tak jakoś wyszło, że w szoku ogólnym pobiliśmy rekord  – 25 km spacerkiem. A potem to już poszło… A ponieważ starych drzew się nie przesadza to… właśnie jestem z Kotem w nowym miejscu i okolicznościach. Jest z Nami Gwiazda, która wrasta w nowy dom i szkołę. Razem z Córką przyglądamy się Gospodarzowi z zadziwieniem bo… Misiek to jednak nie jest. Stąd mamy okazję poznać praktycznie co to campering, kajaki, narty, morsowanie czy wędkowanie z łodzi. No generalnie z Kotka czynny i zapracowany Chłopak.

Jest inaczej, aczkolwiek też fajnie…

2

Misiek – no tak jednak – Tyran i Męcząca Osobowość. Cały wszechświat musi się kręcić wokół niego. Jednocześnie tytan pracy i pomysłowości. Taki facet na ciężkie czasy – ZAWSZE wskoczy za nas w ogień. Wymaga tego samego od Nas. Więc nie ma, że boli. Jak kocha Nas bezgranicznie więc My mamy mieć to samo. Prosto w dym za nim. Jeżeli pracuje całe dnie i noce to dzieci też mają harować od małego. Dochodzi do tego, że jak nawet leżę chora w łóżku to cierpnę od wyrzutów sumienia, że jak tak można chorować bezczynnie.

Zwróćcie uwagę, na focie te kółko z krzyżykiem to kierownica. Czyli bezsprzecznie jednak wymiata w naszej familii.

tatko

Jeżeli chodzi o jego zainteresowania i poczucie humoru to między nami jest podobieństwo na wzór – Ja w świecie arktycznej i lodowatej nocy (biegun 90°) a On – rozpasane tropiki niedaleko równoleżnika (0°). Czyli przecinamy się pod kątem prostym. Ale może dlatego jest tak ciekawie.

Jest fanem wszystkiego co wojskowe i w łatki moro. Upodobania motoryzacyjne to wszystko co gniotsa nie łamiotsa. Czyli rajdy po polach i szuwarach. Takie marki o silnikach wydajnych w tabunach koni i gdzie co rusz bucha ogień z rury wydechowej. Czyli Ja dostaję gęsiej skórki.

Dalej – śpiewa, gra na wszystkim co się da i macha pędzlem niczym biczem. Czyli dalej moja tabula-rasa. Jest świetny w użeraniu się z bandami leni i nierobów stąd to On jest Pan Bob Budowniczy. Na całe moje szczęście!

Ma jedną podstawową zaletę – jest monogamistą i w zależności od mego wieku powtarza, że jest właśnie zboczeńcem co to leci tylko i wyłącznie na seksowne trzydziechy lub obecnie na stare (ale jare!) czterdziechy. Jego mottem jest powiedzonko, że to jest chore i chyba zboczone, że do dziś mu się tak podobam. Słowem fajnie jest się tą Księżniczką…

mamcia

Ja Stefa – wyznawczyni na co dzień kultu przyzwoitości (z podkreśleniem „na co dzień”) bo wiecie… Heteryczka ewidentna – dopuszczająca (ech… szkoda, że teoretycznie) incydentalne obcowanie z pacholętami męskimi (tak 30-cha w dół).

100% grafomanka seksualna ponieważ czynności twórcze sprawiają jej kosmiczną przyjemność i występują u niej, podczas pisania wespół-zespół typowe objawy somatyczne typu: przyśpieszone bicie serca jak i zwiększona potliwość. I jak każdy typowy grafoman jest narcystycznie bezkrytyczna w stosunku do swojej twórczości (no i wszystkiego co dotyczy jej prywatnego życia).

Czyli można tylko i wyłącznie chwalić, chwalić i bić bisy. Ewentualnie toleruje ukamieniowanie – ale tylko wyłącznie ametystami i brylantami.

Co do fizys to rzeczywiście ma nie wydepilowane brwi (o nogach nie wspomnę) jak i szczery białozębny uśmiech. Często również ironiczno-kpiarski. No ale tak już ma.

Okulary nosi stosunkowo niedawno a i to dlatego, że wyszło na studiach, że cholera ale nie może ściągać od koleżeńskich koleżanek. No i trzeba było zaopatrzyć się w bryle. No i tak już zostało. Ale wygląda przez to jak chiński uczony (czyli rozum do sześcianu) no i zawsze trochę zasłaniają te wyskubane rzęsy. Z nerwów oczywista. Albo cholerka wie…

Nie choruje (bo kto by miał na to czas) i ma tylni stosunek do upływającego czasu. Nie przeżyła drastycznie przeskoku w czterdziechę (koleżanki przerażająco chlipią coś o utraconej młodości) i liczne oczne kurze łapki traktuje tylko i wyłącznie jako skutek notorycznego obchichrywania się z rzeczywistości jak i bliźnich naszych.

pierworodny

Pierworodny – pracoholik graficzny. Szczęściem nabył cechy genetyczne „odpowiedne” po rodzicach. Uczy się po mnie a kreatywność ma tatki. Zrównoważony dziubacz co może siedzieć przed kompem non stop kolor. Ma poczucie humoru i złośliwość własną. Będą z niego ludzie. Pewnikiem! Jak dwa i dwa.

phpdLr2eephpUig0ZDphpUYpMmZ

Martwi mnie tylko, żeby nie pożarła go jaka bestia-moloch z zachodu. Widzicie, że niczym kameleon jest przygotowany do życia w każdym zakątku naszego globu. I tyle go będę widzieć w kraju. A synowej skośnookiej czy mulatki to nie wiem czy stolerują na mojej zacofanej wsi.

Ale jaskółki coś tam szepczą o polskiej Moni. To może jakoś dogadam się w przyszłości w rodzimym języku z własnymi wnukami. I już pal licho, że ma piegi i miedziane skry tańczą we włosach… Ale tak to spoko.

stefcio

Stefek – taki co to nie może za cholerę usiedzieć. Tylko proszę nie domyślać się owsików w tyłku. Po prostu chłopaka nosi. Co? Ano po prostu Życie.

Licealista bez sprecyzowanych planów – jedno jest pewne: praca biurkowa byłaby dla niego nową odmianą harakiri. Biegle posługuje się siekierą jak i gitarą. Pływa jak motorek. Lubi robić wszystko z pasją. Stąd często usypia w szkole na chemii lub przy takiej np. fotosyntezie. Szczerzy wtedy kły, że niby zasłabł. Biedaczek.

księżniczka

Królewna –  chowana jest na mega-gwiazdę

Jest rozpieszczana planowo i skutecznie przez Ojca – w wieku przedszkolnym umie już robić maślane oczęta i słodziutkim głosikiem uprasza starego durnia – Tatusiu kupis mi nowego bakugana? Dla istotności powyższej opowiastki informuję, że szafa z zabawkami pęka w szwach i sto trzydziesty bakugan różni się tylko od pozostałych kolorem. Tatuś czuje się jak w matni. Z jednej strony ma heterę żonę, która buntuje się i wrzeszczy, że Ona też chce słonia na łańcuszku i taka zabawka codziennie to nie ma nic wspólnego z pedagogiką a z drugiej strony ta Jego Miłość. Z obwisłymi oczyma jak basset – Nie kupis Mi? No i co? No i pstro! Dziarsko wykrzykuje, że dość! Koniec i basta! No może tylko jeden i to ostatni.

Po czym od razu po przedszkolu zajeżdżają do hurtowni zabawek i wychodzą zadowoleni z trzema pod pachą. Na moje uwagi, że nie takie były ustalenia stwierdza ze zdziwieniem czego ja się czepiam przecież to chińskie i kosztowały tylko po 5 zeta za sztukę.

I w ogóle co Ja tu wymyślam…

Babcia Bania

Babcia Bania czyli Klasyczna Teściowa. Więc właściwie nie powinnam już nic więcej dodawać. No ale… odrobina złośliwości przecież nie zaszkodzi.

Silna osobowość, żyjąca tylko i wyłącznie coniedzielną mszą świętą, serialami telewizyjnymi jak i poradnikami z firm wysyłkowych.

Wysysa z nich esencję wszystkich mądrości życiowych i testuje wprowadzanie ich w życie na jedynym bliskim jej żywym organizmie – czyli na Nas.

Ponieważ jest dwukrotną rozwódką i obecnie wdową to ma duże i kolorowe przeżycia rodzinne stąd uważa się za super-guru w sprawach małżeńskich. No bo co my możemy wiedzieć jak znamy się razem od szkoły i nie zapowiada się na żadne latanie po chałupie z siekierami i ścienne wytłukiwanie ślubnego serwisu kawowego. Po prostu strach jakie sieroty życiowe!

Prowadzi to do wiecznych scysji i awantur, że ma żyć swoim życiem a my będziemy stąpać po swojej rozbujanej linie życia. Ale mówię Wam – grochem o ścianę.

Ze względu na różnicę pokoleń i specyficzne gusta zawsze doznaje zawału gdy porównuje nasze mieszkania – braki kwiecistych kobierców na podłogach i zero firanek w oknach uznaje za nasze fanaberie. Informacja, że w naszym domu nie ma żadnego magicznego naczynia pod nazwą – wazon i nawet nie ma gdzie umieścić jej plastikowych słoneczników traktuje jako powiew mrocznego horroru. Stąd zazwyczaj męczy się brakiem ścianek działowych i echem huczącym po chałupie. Ale nie przeszkadza jej to udzielać np. „fachowych” porad co do pieca c.o. – mieszkając w blokach nigdy nawet nie otarła się przecież o pogrzebacz. Ale to pikuś i drobiazg. Ona i tak wie najlepiej!

No to już wiecie jak naturalnie wyglądają u nas niedzielne (obowiązkowe) obiadki rodzinne.

Ale jej zupy i schabowe są rewelka! To trzeba przyznać. Trudno. Czas prawdy i ekranu!

Zwierzyniec

Bogaty i mnożący się początkowo chaotycznie. Po sterylizacji nastał sądny dzień i wszystko się ustabilizowało. Inwentaryzacja na dzień dzisiejszy wykazuje już tylko sztuk cztery.

alf

1/ Biszkopt znajda – pierdoła labradorowata. Łagodny i taki pod dzieci. Szczeka więcej ze strachu niż odwagi. Chociaż muszę wspomnieć, że raz w życiu zaszalał i ugryzł przejeżdżającego rowerem przez wioskę Murzyna. To znaczy się myślał, że murzyn bo ten był cały nie umyty z pobliskiej wypalarni węgla drzewnego. Właściciel firmy oszczędza pracownikom na mydle i wodzie więc co i rusz widać u nas pedałujące obce rasy. Misiek nie mógł wyjść z szoku, że to w ogóle możliwe. Znaczy się ten gryz po łydce bo do murzynów to już przywykł. No ale nie ulegało to kwestii bo dureń jeszcze machał ogonem i domagał się pochwał! Zresztą po prawdzie polała się krew. No więc pies dostał strzał w czoło a murzyn zadowolił się stówą. Z zadowolenia już nawet nie dopytywał się o szczepienia i czy mu aby na pewno myjemy zęby pastą z fluorem.

Dla niego stówa to pięć dni ciężkiej harówy w dymie więc zaczynam podejrzewać, że ostatnio coś za często kręci się w okolicach naszej bramy. Szczęściem nasz kiler raz se posmakował i nie pasuje mu węgiel zgrzytający po zębach…

love

2/ Kociarnia – czyli dwa kocury i kotka.

No i tylko jeden kot został z jajami. A czemu? No ktoś musi przecież rządzić w tej gromadzie. Ale jest typowym odstępstwem od reguły. Jest ostatnim i najmniej agresywnym. Zresztą jest po przejściach bo nie ma kawałka ogona. Maltretowany na co dzień nawet przez Alfa.

Natomiast bezsprzecznie rządzi Bezjajeczny zakapior.

kocio

Ale wszystkie zagryzają wszystko co fruwa, pełza i skacze. I tu bardzo ciekawa obserwacja przyrodnicza – myszom obżerają tylko łebki (królewna zaśmiewa się codziennie z mysich dupek złożonych ofiarnie na progu) a  żabom żabie udka. Czyli – mają wyrobione gusta kulinarne. Francuzy cholera chyba jakie!

The End

– – – – – – – – – – – – – – – – – –  – – – – –

No i proszę. Wyszedł wprost impresjonistyczny nieład – z pełną popielniczką petów i niedojedzoną skumbrią rybną w tle… A tak po prawdzie to lubicie w sosie pomidorowym czy w oleju?… Bo ja z ryb to najlepiej stek z cebulką. I ciasto drożdżowe…

No ale tutaj nie miało być o tym.