www.stefadurna.pl
www.stefadurna.pl header image 3

O SOBIE

Jestem szarą myszką.  Spełnioną i pogodną. Uwielbiam pisać głupoty bo daje mi to satysfakcję, że coś tam potrafię. Bawię się w Pisarstwo Niezobowiązujące. Świat widziany moimi oczyma jest optymistyczny i czasami ironiczno-dowcipny. Opowiadanka są w 90% moją prywatną konfabulacją wynikającą z rozbuchanej wyobraźni.

No ale fundamentem pogody ducha i widzenia wszystkiego w różowych okularach jest szczęśliwe dzieciństwo jak i bezstresowe pożycie rodzinne. Czyli tragedii rozdzierających serce to tu nie zobaczycie. Bohaterami są moi najbliżsi i osobnicy obcy, którzy nie mają najmniejszego wpływu, że tu zaistnieli. Mogę mieć dzięki temu paru wrogów więcej ale niejedno już przeżyłam… Więc spoko – w razie czego mam znajomego Pana Romka od wulkanizacji to najwyżej częściej będę wymieniać opony…

Mouse

.

Czyli podsumowując – Misiek nie jest facetem co to katuje kobitki, dzieciska fajne, zwierzyniec twórczo się rozmnaża, praca daje mi niezależność.

Mieszkamy w wioskowej rezydencji, gdzie nie grasują zboczeńcy czy inni mordercy z kałachem. Najgorszym i niemile widzianym gościem jest co najwyżej Pan Inkasent z elektrowni. Ale na niego mam już odpowiednio wytresowane koty i biszkoptowego ciapka. Ostrzą już pazury i kły…

Mam nadzieję, że pogonią dziada a jak się wkurzę na rachunek to karzę odgryźć licznik. A tak! Nie mogę? JA?!… Phi… (władczo i buńczucznie)!

Czyli słowem – spokój i stabilizacja. Tym bardziej, że kredyt na nasz domek na kurzej stópce spłaciliśmy i nie straszny nam taki jeden Pan Franek. Szwajcarski.

C z y   m o ż n a   c h c i e ć   c z e g o ś   w i ę c e j ?

PODZIĘKOWANIE ZA BLOGA

Ponieważ mogę już śmiało podśpiewywać o sobie: … ,,stara jystem, zymbów nie mam” plus do tego ma wrodzona indolencja komputerowa spowodowały, że muszę koniecznie paść na kolana i czołem walić pokłony dziękczynne dla dwóch takich Panów Informatyków, co to coś tu majstrowali i jest jak widzicie. Co prawda musiałam stosować naciski ponaglające bo chłopaki może znają się na rzeczy ale jest problem żeby im się chciało. Po paru awanturach i nerwowych telefonach udało mi się ich odciągnąć (choć chwilowo) od intensywnego życia studenckiego. Wiecie – panienki i życie na wysokich obrotach… takie tam orgietki. Czyli szał i tęcza od rana – więc było trudno. Nie ukrywam, że kartą atutową były krokiety babci Ani i ogórki kiszone made wyrób własny. Chłopaki wygłodniali nie tylko lasek to i skusiłam choć żarłem. Liczy się przecież efekt. Cel uświęca środki. A blog działa i mam nadzieję, że mściwie nie będą mi kasować wpisów skoro mają uprawnienia adminów…

Na koniec ten grubszy i lokowaty wykrzyczał mi do słuchawki:
Jeeezuu! Czy Ty mi dasz już święty spokój???

Nie poznał jeszcze mściwej matki…

(a kabel dalej nie zrobiony… tak z szósty chiński rok…)

…………………………………………………………………………………

AUTOPORTRET DOKŁADNY (BARDZO)

Jeżeli jednak ktoś jest wściekle ciekawy jakąż to jestem MEGA-GWIAZDĄ to jak chcecie to patrzajta.

A co mi tam!

Tadam! Uwaga! Pulsar z czarnej dziury wśród kosmicznej ciszy…

kto tu zagląda ten sam tak wygląda