NA WOJENNEJ ŚCIEŻCE czyli coś o Indianach i cyckach
25 listopada, 2010 Wpisane w RÓŻNISTEMam cichą wojnę. Znaczy się z Miśkiem. Bo skubaniec mnie obraził. I to mocno.
Chłop Se zaszalał i nie chciał powrócić do szanownego domu. Ja w koszulinie nocnej, bidna, zaspana w środku nocy grzecznie go za rękawek – Kochanie, chodź do domu… a ten wrzeszczy na pół wsi, że On chce dalej w świat! Taki obieżyświat!
Kierowca plus kolega wypychają go z taksi a ten trzaska drzwiami.
Ja znowu drżąc jak osika w listopadowym wietrze (spokojniutkim głosikiem)
– No ale chodź do łóżka.
A ten – Poszła!!! Wyobrażacie sobie?! Do mnie – POSZŁA!
No świat wywrócił się do góry nogami. W tym momencie zawrzała we mnie krew indiańska. A w tle zaczęły łomotać tam-tamy i z totemu zaczęły groźnie łypać oczy szamańskie.
Bo On chciał tylko dalej w tango.
.
Myślę, że niezadługo Mój Siedzący Byk mocno pożałuje,
że go własna rodzona Wredna Sqło na świat wydała!
.
Taka jestem sobie… Mściwa Łania!
——————————————————–
Acha, dzisiaj idę na taką jedną powyborczą balangę…
Czyli jak ktoś będzie dziś słyszał na głównym trotuarze mej mieściny, o trzeciej pięć wrzaski – Oskalpuję /nie mylić z wykastruję/ Dziada!
I takie tam różne inwektywy na rzecz Siuksów i Komanczy to…
możecie nieśmiało, tak przez firankę popatrzeć na mój boski biust.
Fotka Pani Edyty Michalak
——————————————————–
jeszcze coś do powyższej fotki bo zarąbiaszcza
Znana jest chyba wszystkim metoda badania obwisu pierśnego na tzw. kredkę?
Znaczy się jak nie wypada to zdechł pies. No i wtedy repertuar możliwości drastycznie zawęża się tylko do tych na plecach.
.
Stąd moja Inna koleżanka dzisiaj smutno:
Wiecie kiedyś to człowiek martwił się jakąś kredką /patrz wyżej/
a dzisiaj to cholera już cały piórnik się mieści, eh…
Oczywiście Wszystkie inne tak mają.
Ja to natomiast absolutny wyjątek. Absolutny.
Wasza Stercząca Łania.
Hough. Czyli prawda.