www.stefadurna.pl
www.stefadurna.pl header image 2

BABSKOŚĆ – nie chcem ale musze Wam coś wyznać

6 lipca, 2010 Wpisane w RÓŻNISTE

Generalnie to Ja nie lubię jak ktoś robi z siebie większego głupka niż nim jest. A już szczególnie jestem uczulona w tym aspekcie co do babeczek. Nie żebym była jaką zagorzałą feministką – nie, nie… Bo mi się tak zdarza że Ja tam obracam się tylko wśród mądrych ;-)…

Ale ostatnio obsługiwałam taką jedną. A widać było, że kobitka do rzeczy. Znaczy się biega i kombinuje. A konkretnie znaczy się działalność gospodarcza, kredyty, dofinansowania i różne takie szmery-bajery. Tematy nawet nie na jedną męską główkę. No i w końcu trafia do Nas. Więc zamawia reklamę full-wypas. Od wizytówek po stronkę www. Zestresowana i zaaferowana powtarza co  minutę – no tak, ale jestem głupia! I tak w kółko. Przecież to można samemu uwierzyć w te głupoty! A chodziło oczywiście o zamaskowanie zażenowania i niewiedzy. No ale czy wszyscy muszą być alfą i omegą reklamy?

No i tak pod wpływem tego zdarzenia zaczęłam się zastanawiać nad babskością. Czyli cechami ewidentnie kobiecymi. I nie chodzi tu o wyśmiewane tipsy, podkręcane rzęsy czy inne fascynacje kosmetyczne. A najlepiej wychodzi to w analizie osobistej. Bo co Ja mam w sobie damsko-męskiego? No bo nie wiem w praktyce co to mascara i moją pasją nie są wyprzedaże ciuchowe… Nie mam na wyposażeniu niebotycznie wysokich czerwonych szpilek (choć Misiek to chyba byłby na Tak) i ma osobista kosmetyczka to tak bardziej tylko Pani Depilatorka. Nie szczebioczę i nie marzę przecież codziennie o spa.

No i absolutnie nie uważam się za głupka. A wręcz przeciwnie. Tak, tak wiem, że jestem sobie mądruś…

No ale z drugiej strony to niewiele mam też wspólnego z chłopami. Bo czy jestem agresywna? Ambitna? Czy chcę zdobywać nieosiągalne szczyty czy rządzić światem? Czy chociażby dyrygować innymi? W życiu! Przecież starczy mi dyrygowanie Miśkiem…

No i tak wyszło, że ani jednych typowych cech ani drugich to nie mam za dużo. No to się wystraszyłam czy może Ja jaka trzecia płeć? Bo mi tam bliżej do bab – to wiadomo. Ale czy posiadam choć jedną cechę charakterystyczną? Taką kobiecą do bólu?

No i niestety ale czas na odsłonę namber łan. Wstydzę się ale powiem.

BO JA TO Z TYCH BOJAŹLIWYCH.

Mam to niestety od dziecka. Nie wskazane było mnie zostawiać nigdy samej. A czemuż? No bo zawsze mogło coś wyskoczyć zza rogu. A co? No to cholera wie… No i te ciemności. Tam to dopiero mogło coś wyskakiwać! Nawet spod łóżka albo z szafy na ten przykład. I to nie chodziło o zwykły strach. To była histeria w czystym wydaniu. Do dziś czuję się nieswojo w pustym domu nocą. Do dziś nie oglądam żadnych horrorów i nawet gdy zaczyna być stresowo w zwykłym obyczajowym to tak szybko oglądam sobie reklamy na kanale obok. Czyli wszystkie te wampiry, duchy i zjawiska paranormalne to… Ja jednak dziękuję.

I mało kto by wiedział o moich lękach gdyby nie… atawistyczny nawyk krzyków. Piskliwych, ociekających bojaźnią i tak typowo babskich. Co Ja się nawstydziłam! Były solenne obietnice, że nie będę się darła jak ta idiotka! I nic! Jak tylko coś niespodziewanego to ja niekontrolowanie po strunach głosowych…

Doszło, że koledzy harcerze nie chcieli mnie brać na żadne podchody. Bo z napięcia to Ja dopiero darłam się wniebogłosy!

Ale szczyt szczytów to był w kinie o dumnej nazwie „Marzenie”. A były to czasy PRL-u w dobie projekcji 2D (a może nawet jeden D bo głos trzeszczał i było z pogłosem). A na seans porwał mnie nieopatrznie Misiek. Bo zapomniał o moich manierach i nie skonsultował, że będą jednak momenty. Wyobraźcie sobie całą widownię i panujące napięcie. No i nagle jednak coś wyskoczyło. Znaczy się z ekranu i nawet nie zza rogu…

dobre na krzyki

O sile i jakości mojego ryku niech świadczy fala śmiechu która opanowała publikę. Rechotali tak dobrą minutę. Nawet nie biorąc pod uwagę następnych scen grozy. Misiek chciał wtopić się w fotel. Tylko poinformował mnie szeptem, że jak zapalą światło to On opuści salę innymi drzwiami niż Ja.

A wcale nie wiedział, że mój krzyk to był jeszcze pikuś… Bo ze strachu to fajtłam jeszcze bogu ducha winnego oglądacza po prawicy. No bo tak mi się majtło prawą rączyną. Nie wiem – może odganiając się przed zagrożeniem? No ale fakt faktem, że dostał prosto po splocie. Chłopinę zamurowało totalnie od tego zdrowego zamachnięcia i tak jakoś słabo się chichrał.

Dobre choć tyle…

Wpisz komentarz