www.stefadurna.pl
www.stefadurna.pl header image 2

TELEFONO-MĘCZYCIELE

13 października, 2009 Wpisane w RÓŻNISTE

Jezuuu, co to za nowa moda z tym telefonicznym nagabywaniem! Można wprost oszaleć. Wciskają namolnie pościele, abonamenty telefoniczne, ortopedie, poradniki księgowe czy inne diabelstwo. Przeważnie robią to zawodowi wciskacze po odpowiednim marketingowym przeszkoleniu. Więc nie wystarcza grzeczne stwierdzenie, że dziękujesz. Zawsze następuje magiczne – A dlaczego? I dalej na siłę ciągnąć dialog. Bo może za moment dasz się skusić. I nie wiem jak Oni to robią ale najczęściej czujesz się WINNY, że nie chcesz nic kupić. No bezczelność wszechczasów! Nie dość, że zajmują twój prywatny czas to po rozmowie masz uczucie zażenowania. Wijesz się niczym piskorz i wymagają od ciebie tłumaczeń, dlaczego nie chcesz ich badziewia. Przecież mało kto z nas jest z urodzenia niegrzeczny i asertywny do sześcianu.

telefon2

Ale najgorsi to tacy, których śpiewka jest tak ułożona, że ma Cię to zaintrygować. Stąd dużo wstawek: wyjątkowa promocja, tylko teraz i ostatnia okazja. Czyli krystaliczna woda ogłupiająca nasze mózgi. Chodzi o oszołomienie, bez liczenia się z twoim czasem. Tym to przerywam bez pardonu i pytam bezpośrednio co chce mi Pan/Pani sprzedać. Same Orły to tam nie pracują, więc często są nerwy, że się im przerywa niegrzecznie potok bełkotów.

Zresztą uważam zawód telemarketera jako jeden z bardziej poniżających. Coś tak koło obwoźnego komiwojażera i biedaków poprzebieranych na modłę amerykańską w marketach. Już sam pomysł, że duży żółty kurczak promuje pasztet z kurczaka jest jakąś groteską z krzywego zwierciadła. Nie wszystko ściągnięte z marketingu zachodniego przyjmuje się bezkrytycznie na naszym lokalnym rynku. Słowem zawsze mi żal i dziewuszek poprzebieranych w pluszowe stwory jak i tych za drugą stroną słuchawek. Początkowo byłam niegrzeczna i rzucałam słuchawką. Ale po namyśle stwierdziłam, że za bardzo czuję się zniesmaczona swoim zachowaniem. Zresztą co zawinili jeden z drugim, zarabiając (było nie było) w ten sposób na chleb? A jestem na dzień dzisiejszy tak uczulona na telefoniczne oferty i tak mnie one wkurzają, że nawet jak zadzwonią z realną ofertą wycieczki Seszele-planeta Mars za symboliczną złotówkę to NIE CHCĘ. I mam to w dupie.

I czy ktoś mi zabroni? Obrałam więc metodę nazwaną przeze mnie roboczo: Krótko i Na Temat. Rzecz polega na konkretnym wyrwaniu telemarketera z utartego szlaku. Lubię rozmawiać z ludźmi a nie znużonym robotem, powtarzającym w kółko durnoctwa. Po ustaleniu jaka firma i jaki boski produkt mnie oczekuje mówię poważnie (władczo i głosem nie znoszącym sprzeciwu) – Przepraszam ale szkoda Pana/Pani czasu. Do widzenia.

Jak ktoś milszy to dodaję: Życzę miłego dnia. I odkładam słuchawkę. Czuję się wtedy w miarę znośnie.

Raz trafił mi się tylko przytomny i zapewne inteligentniejszy przeciwnik. Po pierwszej zajawce – Szkoda Pana czasu… zdążył skurczybyk wtrącić z przekąsem: ZAPEWNE. Oczywiście zaplusował przez to u mnie wybitnie. Z rozbawienia, o mało co nie kupiłam jego produktu. Dobrze, że nawykowo pierdykłam słuchawką. Bo jeszcze bym się wdała w nagrywaną pyskówkę.

telefon4

A teraz przykład rozmowy telefonicznej Miśka męczonego w ten sposób na co dzień w pracy.

Kobieta jest z panoramy firm. Dyskutuje z nim o reklamie firmy w mediach i Internecie. A to, a tamto. Same zalety. Misiek stwierdza, że działa na rynku lokalnym i szkoda mu kasy na bezproduktywna reklamę po całej Polsce. Gdyby to był facet to najczęściej po 10 sekundach przerwałby mu: Co mi Pan tu bełkoczesz? Jak wnerwiony robotą od rana to zdarza się i często gorzej. Nie mogę bezpośrednio przytoczyć tyrady, bo w jednym zdaniu jest parę brzydkich słów (bardzo). Przeważnie efekt jest piorunujący. Kontakt jest przerywany. Tylko strach pomyśleć co tam w ich zbiorach mają nagrane.

No ale tu była kobitka i Miśkowi było głupio tak prosto z mostu. W końcu uczepiła się, że przecież już korzystaliśmy z ich usług w tamtym roku. I nic nie pomogło stwierdzenie, że wydaliśmy 4 stówy a nie zgłosił się tą drogą żaden klient. Można było se mówić! Jak grochem o ścianę. Baba się naparła i dalej wierci dziurę w brzuchu. Misiek poirytowany z podniesionym głosem:

– Ale Ja bardzo dziękuję. Nie skorzystam!

– Ale przecież…

– Nie skorzystam! – warcząc

– Dlaczego…

– Bo NIE!!! – krzycząc już na całego

– Bo wie Pan… – dalej naciąga

– Czy ja k* nie mówię jasno?!! NIE!

– Ale…

– Ja p*lę… – z jękiem rozpaczy… i rzucił jednak tą słuchawką.

Efekt był normalny. Obraziła się. Na amen.

Chociaż Ci nie będą już męczyć…

Wpisz komentarz