Grzyby 2024
11 listopada, 2024 Wpisane w RÓŻNISTEZbieractwo grzybowe należy do moich fascynacji, nie do końca zrozumiałych i wyjaśnionych naukowo. Ale wiąże się z mega relaksem, radochą za free i dziką satysfakcją z nakoszenia leśnych skarbów.
Czyli nie rozumiem ale lecę na skrzydłach 😉
Głównie teraz na rowerze, bo szybciej i lżej w tachaniu koszyka.
Ponieważ obecnie mieszkam w raju grzybowym (przez okno widać zalesione szczyty) to zbiory rozpoczęłam już w lipcu. Ten sezon z racji temperatur i wilgotności należy do jednych z bardziej udanych. Grzybów mam spory zapas, a przyznaję się, że gdybym mogła to susz grzybowy sypałabym do wszystkiego.
Tegoroczną ciekawostką jest zmiana zbieranych gatunków. Raz, przez oczytanie na FB (sporo specjalistycznych kont), a po drugie przez eksplorację terenów dotychczas omijanych szerokim łukiem. Chodzi konkretnie o tereny liściaste – głównie grądy bukowe.
Powyżej cudny niejadalny czernidłak pstry.
Stąd w moich zbiorach zagościły jadalne: kolczaki (zabawa z czyszczeniem), sowy (dotychczas gardziłam) i kozia broda (orzechowy posmak). Do moich ciekawostek leczniczych należy wrośniak różnobarwny (turkey tail) czy poniższa amanita muscaria (tak, ten muchomor czerwony w białe kropki). Pierwszy, po zmieleniu mam zamiar spożywać w kawie (dobry sposób na przemycenie drewnianego smaku), natomiast co do czerwonego klasyka, to aż tak odważna nie jestem. Wiem, że ludzie jedzą i kupują w Internecie ale Ja będę suszyć królewicza przez pół roku a potem może nalewka alkoholowa albo maść na stawy na gęsim smalcu. Już zresztą takową posiadam, wyprodukowaną przez farmację i zakupioną oficjalną drogą. I bez zbędnej reklamy… bardzo skuteczną.
Czy amanita działa na coś innego? Nie wiem.
Jeszcze nie jestem tak chora czy zdesperowana żeby próbować. Ale kto wie, co w przyszłości…
Moja dobra Kumpela po opowieściach jakie to cuda lecznicze rosną po lasach:
– Trochę strach, będzie u Ciebie kawę spijać, ekhe… Jak Ci podpadnę…
No cóż 🙂