Pan Pączek
9 października, 2022 Wpisane w POWAŻNENo i w końcu się dostałam przed oblicze Specjalisty przez duże Es. Taki rówieśnik wiekowo i tak bardziej okrąglutki, stąd wyżej wymieniona ksywa.
Ale jest w końcu nadzieja i pojawiło się nikłe światełko świeczki na końcu tunelu.
I tak. Na podstawie przyniesionych w zębach wyników mam dwie choroby (jak na razie).
I jak nic, dieta do końca życia.
Oczywiście protestuję:
– Panie Doktorze (bo nie będę walić przecież Panie Pączku) ale Ja już od pół roku na ścisłej diecie. Schudłam z 10 kilo. Zero mięsa bo się nie da. W porywach tylko serki i jak zaszaleje to jajecznica.
Pączek grzecznie przerywa:
– No właśnie. To jest TO co Pani nie może… No i te trójglicerydy. Słodkości za dużo – Kręci głową jak ten Ojciec nad niegrzecznym dzieciem.
Ja słabo – Ale Ja tylko ciasteczka…
– No tak, ciasteczka… – tutaj na moment pełne zrozumienie.
Ogólnie to ma dziś 16 pacjentów (przyznał się) i wszystko co mówię jest dla niego oczywistością.
Skarżę się na objawy – A czego się Pani spodziewała? Tak jest.
Prosząc mnie na kozetkę szybki rzut oka na moją fizys.
– Widzę, że Pani taka typowa Dziewczyna PRL-owska.
Musiałam być w szoku bo nawet oko mi nie pikło. Świnia, że niby rubensowskie kształty w okolicach pasa.
– Zawsze wylewało się nad paskiem – właściwie stwierdził a nie że się pytał.
W międzyczasie recepty i skierowanie na dalsze wyniki. Ja drążę temat bo lubię wiedzieć.
– No ale jest szansa, że to się cofnie? – czytaj wrócę do życia hulaj dusza, piekła nie ma.
Tenże znów z wzrokiem guru, który już niejedno widział w tym gabinecie, kręcąc głową:
– To tak jak z tym pijakami (mowa o marskości). Nawet jak nie piją 5, 10 lat ale w końcu ulegną. U Pani też może być dieta kilka lat i się wszystko unormuje ale mamy to zakodowane przez nawyki. Nawet podświadomie wracamy do diety rodziców a nawet dziadków.
Znaczy się, że jest ogólnoludzka słabość do takiego np. boczku łamane na kiełbasę. I co zrobisz? Jak ktoś kocha słodkie czy tatara to… jak narkotyk.
No i co zrobisz jak nic nie zrobisz.
Znaczy się Ja myślę, że On żyje sobie na takich pacjentach jak ten pączek w maśle.
Dostosował się do głupoty ludzkiej. I żyć nie umierać – 250 zeta proszę.
***************************
Bo już o lekach to strach wspominać.
Aptekarka sama – To Ja już Pani mniejszą marżę naliczę…