www.stefadurna.pl
www.stefadurna.pl header image 2

Wkurzam się

24 września, 2022 Wpisane w POWAŻNE

Nie raz tu już oznajmiałam, żem sierota co to nie umie wyrzucać z siebie nerwów. Bo niby chodzący okaz spokojności ale jak już te morze się wzburzy to… za cholerę nie da się tego ogarnąć. Nie śpię, nakręcam się a nic nie jest lepiej. Automatycznie przybywa zmarszczek na czole i szybciutko chodzę niczym chmura gradowa.

Obecnie na nerw nadepnęło mi zdrowie. Zresztą tak od dobrego pół roku. Diagnoza nie postawiona a może wystarczyłoby przywalić porządnym antybiotykiem (daj Boże) i rach-ciach by przeszło.

Denerwuje mnie porządek, a raczej bałagan w naszej służbie zdrowia. Bo wychodzi, że najszybciej mieć komplet badań (na których się przecież nie znasz, działasz po omacku) w szpitalu. Ale jak się tam dostać? Jak jeszcze jakoś powłóczysz nogami i dajesz radę to… stój w kilometrowych kolejkach do specjalistów. Tenże np. po 3 godzinnym warowaniu pod drzwiami i wykłócaniu się „Pani/Pan tu nie stał”, wręcza Ci zadowolony świstki skierowań do dalszej rejterady. I to świstków de facto bezużytecznych. Bo co Ci po rezonansie za 3 miesiące? O kej, jestem zorganizowana, internetowa i mam pieniądze więc znajduje szybciej badanie. Tyle, że już za grube dudki. A co mają zrobić Ci nieogarnięci, starsi czy biedni?

No nic. Latam i badam się w dalszym ciągu.

Kotek (mamy dobry kontakt telefoniczny) opiernicza mnie na całego:

No i co Ci da te myślenie po nocach?

– Przecież to samo przychodzi. Budzisz się w środku nocy i przewracasz wściekle do rana.

– Tak, bo Ty pewnie czytasz tylko o chorobach w internecie, Mundrusiu jeden…

No tutaj Szuja zna mnie od podszewki. No i fakt – moja wiedza o choróbskach czy parametrach mocno poszybowała w kosmos.

Tak średnio z chorób dowolnego narządu, to z połowa pasuje mi jak ulał.

Jestem zmęczona i dobita tym rolcosterem więc ostatecznie postanawiam ogarnąć naukowe wyrzucanie stresu. Siadam do odcinka „Medytacje” (pierwszy raz) i wsłuchuje się w aksamitny głos lektora.

Że niby wyłączyć myśli (he, he, łatwo się mówi) i skupić na oddechu. Wygnać z głowy ten strumień świadomości. Tak by zapanował spokój w głowie.

Mi gdzieś w tle wyraźnie przelatuje – Ale zaraz. Halo! Przecież, Ja nie z tych co bym miała we łbie groch z kapustą. Jaki niepokój i chaos myśli? Może to inni tak mają?

Pooddychałam tak uczciwie, że nie dało rady zobaczyć już następnych odcinków.

No halo – zasnęłam.

O trzeciej w nocy apiać oczy jak pińc złotych i turbina rusza z prędkością świetlną:

A jak to jednak coś gorszego? Znaczy się piacholandia na horyzoncie.

A jak będzie napierniczać? No nie, to by przecież już coś znaleźli.

No i tak w kółko. Jakaś słabowita ta medytacja z Netflixa.

Wskazany byłby jakiś granat mózgowy. Wyrywamy zawleczkę i święty spokój.

Ktoś? coś?

******************************************

Z lekarstw osobistych to funduje sobie jutro grzyby. Może opium zbieractwa da radę…

Wpisz komentarz