Endorfiny szczęścia
31 stycznia, 2021 Wpisane w RÓŻNISTEDziś Moja Gwiazda pierwszy raz zamorsowała. Całą drogę jęczała, po co się godziła i w ten deseń… jak na skazanie. Przecież mogła zostać w domu i ciągłe przewracanie oczyma.
– Spokojnie, zanurz się choć do kolan. Słuchaj organizmu. Jak Ci nie będzie szło, to nic nie musisz.
Dla ułatwienia na brzegu wynajęta bania i nahajcowane do stu stopni. Aż parzyło w nosie. I tak na zmianę wrzątek i zimny Bałtyk.
Niesamowite doznania. Ale przez to poszło nad wyraz dobrze.
Polecam właśnie tak zaczynać morsować. Zimno na zmianę z ciepełkiem. I nie żebym była jakimś rasowym morsem. Bo Ja to taki pół-mors. Raczej do pępka, nie wyżej 🙂
Aczkolwiek dziś znów się zadziwiłam. Śnieg w porównaniu z wodą jest… aż przyjemny. Było minus 0,5 stopnia i śnieg miał konsystencje peelingu. Przy nacieraniu był szorstki a jednak miły w dotyku.
To nie do uwierzenia, że śnieżki w strojach kąpielowych były czymś tak przyjemnym.
Super niedziela!