www.stefadurna.pl
www.stefadurna.pl header image 2

Obiecałam sobie napisać w tym roku coś dłuższego

30 grudnia, 2020 Wpisane w RÓŻNISTE

WUJEK

Podobno najlepiej pisze się historie z życia wzięte. Więc spróbujmy.

Bohaterem tej historii jest mój bliski Wujek. Facet ani szczególny ani ciekawy nadzwyczaj. Głównie wielbiciel książek jak i konkretnego alkoholu. Do tego pasjonat wędkarz. Nie ma w nim nic oryginalnego, co by podbiło poprzeczkę ponad zwyczajność klasycznego zjadacza chleba.

Zawodowo niekoniecznie spełniony. Ani szkół pokończonych ani ciekawej historii zatrudnienia. Musiał pracować (z czegoś trzeba żyć) więc dreptał tak sobie codziennie, do nielubianej pracy. Unikał jak tylko mógł odpowiedzialności czy zarządzania innymi. Z ulgą doczekał w końcu emerytury.

Dalej… z charakteru mrukliwy i zamknięty. Uśmiech na twarzy gości u Niego tylko i wyłącznie przy nazbyt często spożywanym alkoholu. Trochę tego było i jest do dnia dzisiejszego. No na pewno nie polecałabym jego wątroby do przeszczepu.

Taki sobie Wujek, którego niby masz w rodzinie ale pożytku osobiście nie za wiele.

No może ze wspomnień miłych (bądźmy sprawiedliwi) warto wymienić te drobiazgi, kiedy Ja byłam dzieckiem a On już dorosłym – wspólne spacery po lesie i nad rzeką z czeredą siostrzenic i bratanków, sobotnie ogniska czy też łowienie ryb. Potrafił ciekawie opowiadać o przyrodzie – rybach, ptakach, zwyczajach bobrów. Coś tam lepszego jednak było.

Niedużo ale zawsze.

Nasze relacje były poprawne i nieskomplikowane. Im byłam starsza tym każdy skupiał się na swoim życiu i nasze drogi zaczęły się łączyć tylko okresowo, z racji uroczystości rodzinnych typu stypa, komunia czy imieniny (kolejność przypadkowa). Pewnie wielu posiada w swojej dalszej czy bliższej rodzinie takiego Wujka.

Ale już niekoniecznie posiadacie do kompletu nieszczęśliwą Ciocię, małżonkę tytułowego Wujka. Bo niestety ale los był tutaj okrutny i ślepy. Mariaż był od samego początku fatalnym błędem. Recepta na łączenie przeciwieństw nie była dobrym pomysłem. Ona to całe zaprzeczenie wujostwa. Wesoła, gadatliwa, taka do ludzi. Stąd dysonans na każdym kroku. Ona np. chce podróżować a On szczęśliwy przy książce. Ona zatwardziała abstynentka, On… typowy Polak, głównie do wypitki. Ona zaradna gospocha, dzielnie wychowująca dzieci a On niekoniecznie do własnych synów.

Więc konfliktów i animozji nie zbrakło tej parze. Najlepsze lata upłynęły im w oparach wzajemnych pretensji i rozczarowania. Alkohol też swoje dołożył. Żadne z dwojga nie widziało i nie widzi wyjścia z tej sytuacji. Taka patowa zagrywka – Ciotka zależna finansowo, natomiast Wujek popijający ostro do lusterka, nie chcący absolutnie żadnych zmian. Do tego wszystkiego prowincja i pokolenie, gdzie „nie rozwodzimy się, bo… jak to tak?”.

Jesteś i możesz być w takich przypadkach tylko obserwatorem. Dziwisz się ale nie masz mocy sprawczej. Ludzie generalnie muszą pomóc sobie sami.

Co trzeba przyznać Ciotce, to walczyła rozpaczliwie o zmianę. Kobiety potrafią dopiec czy publicznie skarżyć się. Nie raz przejechała ostro brzytwą po ambicjach czy dumie męskiej Wuja. Najczęściej zresztą, wzbudzając konsternację w rodzinie czy u innych świadków. Nikt przecież nie lubi oglądać scen na które, tak naprawdę, nie ma wpływu.

Czy w tej opowiastce może coś zadziwić? Bo tak jakoś szarawo się zrobiło.

Tak, bo Wujek mnie zaskoczył. Raz, ale za to konkretnie.

A mam nosa do mowy ciała i kompas w brzuchu jeżeli chodzi o emocje.

Jedziemy w dwójkę autem. Wujek robi za kierowcę. Nie widzieliśmy się długo. Konwersację podtrzymuję głównie Ja, ale to nic nowego. Na grzecznościowe pytanie co u nich, otrzymuję zdawkowe – „w porządku”. No standard. Jeszcze trochę kilometrów w ciszy i będziemy na miejscu. Nic nie zapowiada atrakcji.

Ale przejeżdżamy obok zabudowań w szczerym polu. Niby nic szczególnego – domek jakich wiele. I tutaj następuje niesamowita przemiana. Wujek ożywia się nienaturalnie, aż dostaje wypieków. Facet, który ma problem z wydukaniem paru zdań w całości, zaczyna opowieść kryminalną. Bo w tym domu doszło do morderstwa. Klasycznego zresztą jeżeli chodzi o sprawcę (mężczyzna) i ofiarę (zazwyczaj kobieta). Klasycznego również jeżeli chodzi o przyczynę, czyli nienawiść w małżeństwie.

Cały sposób opowiadania świadczy o fascynacji tą a nie inną zbrodnią. To musiało być przeanalizowane wielokrotnie i to w najdrobniejszych szczegółach. Wryte do bólu pod czaszką. Bo przecież nie mógł być świadkiem. I te jego gorejące oczy i głos pełen pasji.


Takiego Wujka to nie znałam. Bałam się przerwać, zaskoczona. Podobnież morderca nie miał innego wyjścia. Był przez Wuja, całkowicie rozgrzeszony a przede wszystkim mocno, ekhe… zrozumiany.

Jak nigdy, w głowie włączyły mi się czerwone lampki. Wyły mocno podejrzanie.

Nawet przez głowę przeleciało mi – Jezzu, no chyba właśnie nie zaciukał Ciotki?!

Z moją wyobraźnią widziałam już kałuże krwi. I co Ja wtedy zrobię?!

Gdy gorączkowo starałam się wymyślić plan awaryjny zajechaliśmy pod dom, gdzie na szczęście powitała Nas Ciotka. Uśmiechnięta jak zawsze.

Wujek tylko zapadł się w sobie. Twarz wróciła do szarości.

Nigdy więcej podobna sytuacja się nie powtórzyła.

Nie miałam już okazji ponownie poznać drugiej strony Księżyca.

No ale kto by się spodziewał?

Bo Ja nigdy.

ps. Jak na razie wszyscy żyją…

Wpisz komentarz