JESIENNY HEL
24 listopada, 2020 Wpisane w POWAŻNEObecna sytuacja wywróciła wszystkim w głowach. Zdecydowanie dużo jest zakazanego, stąd można się podłamać. Bo ile można siedzieć w domu? A wszyscy jesteśmy już przyzwyczajeni do swobodnego przemieszczania się. Zawodowo czy dla czystej przyjemności. Tego nie da się nam już zabrać, odzwyczaić.
Drugim problemem (głównie w głowie) jest przeświadczenie, że jest już po sezonie. Zimno i w ogóle. Bo kto widział turystów przy zerowych temperaturach i sztormowej pogodzie?
A tak naprawdę WSZYSTKO ZALEŻY OD NAS. Od nikogo innego. Wystarczy założyć sobie ilość kilometrów do przejścia (nawet wbrew pogodzie) czy miejsc do odwiedzenia, pomimo daty w kalendarzu.
Nigdy jeszcze tak późno nie wyruszaliśmy camperem w podróże. Próbujemy bić rekord guinessa 🙂 Wszystko jest inne. Pogoda, doznania, doświadczenia, satysfakcja itd.
Są nawet elementy z dreszczykiem. Dosłownie. Chociażby gdy w nocy skończył się gaz na ogrzewanie. Plusem jest, że wybitnie człowiek się do siebie wtedy tuli 🙂 Ale przeżyliśmy, najważniejsze.
– Wiesz, chyba zamontuje drugą, zapasową butlę i manometr.
No, ba…
Niby pozamykane ale trafić można nawet na świeżą rybkę. W gratisie jest wynudzony sprzedawca, który za free potrafi wyjawić tajemnice kuchenne. Tak więc już wiadomo, że śledziki w zalewie to tylko smażyć na oleju w panierce z KRUPCZATKI!
Postanowiliśmy jeździć do pierwszych mrozów. W miejsca dzikie, najlepiej bez internetu i zasięgu. Bardzo wentyluje to głowę.
Trzeba się jakoś bronić.