Może niech ten 2020 już się skończy
16 września, 2020 Wpisane w POWAŻNEMały włos a by mnie rozjechano wczoraj na placek.
Sytuacja pewnie taka jak wiele.
Z jednej strony rozgadany kierowca, kompletnie mnie nie widzący na pasach.
Natomiast Ja widząc zbliżającą się maskę samochodu,
zrobiłam tygrysi skok w dal i… nic się nie stało.
Na szczęście.
Późniejsza reakcja była mocno emocjonalna.
Odwracając się z przyganą w oczach do kierowcy nie spodziewałam się ataku.
Pan (równolatek siwiuteńki) okrzyczał mnie dokumentnie.
Że od kiedy to się wbiega na jezdnię (zobaczył mnie w ostatnim momencie)
i gdzie mi się tak śpieszy skoro mi życie niemiłe.
Wszystko w krzykach i na wysokim Ce.
Nie dopuszczając mnie absolutnie do głosu.
Ochłonęłam, nie powiem, dopiero po sporym czasie.
I tak se myślę:
Matko jedyna… Ja i biegi po ulicy 🙂
Przecież ja już starsza siwa Pani, co to ledwo nóżka za nóżką do tej pracy…
Eh