OTWARCIE SEZONU A.D. 2020
27 kwietnia, 2020 Wpisane w RÓŻNISTEZ tego co widzę w praktyce, to z tą kwarantanną na dłuższą metę, to… nie przejdzie.
Ni h*uja, jak mawiają klasycy.
Ludzie za bardzo przywykli do wygodnego i pyknicznego stylu życia.
Dostępność aut plus internet-wywiadownia robi swoje.
I tu przykład z życia wzięty. Przez ostatni weekend pojechaliśmy camperem nad morze.
Zadupie wielkie, zero infrastruktury typu budki z lodami czy najmniejszy nawet sklepik.
Wydawało się, że otulina Parku, z maleńkim parkingiem da gwarancję spokoju
i wymagany nieprawdaż dystans społeczny.
No auta prywatne i całe rodzinki wyprowadzające znudzoną dzieciarnię i labradory to… spoko.
Wiadomo trzeba towarzystwo wietrzyć mentalnie bo powariują w czterech ścianach.
I tak pod wieczór wracali do siebie.
Szeroka plaża starczyła dla wszystkich.
No ale campery z obcymi rejestracjami dawały do myślenia.
– Tata, a jak będziemy wracać z powrotem 6 godzin… – oho, włączają się lampki.
Okazuje się, że jedni spod Warszawy, drudzy spod Krakowa.
Im bliżej nocy tym bardziej strach zagląda w oczęta.
Podpytują Nas, jako to autochtonów.
– A Wy nocujecie? – w sensie czy ktoś podjedzie i może wlepi lekko mandat 5-tysięczny.
No nie wiemy ale… kto nie ryzykuje ten nic nie ma.
Chociażby możliwości takich widoków, jak poniżej.
Więc może zawnioskuję raz jeszcze, na koniec.
Powtarzam – NIE da rady z tym izolowaniem i kwarantanną. Widać wyraźne zmęczenie zarazą.
Idzie ciepło, Polska jest przepiękna i niestety przepisy, prośby, groźby i mandaty to za mało.
No i ta majówka w tle! Bo My już w podskokach i cali w skowronkach.
Teraz ciągnie wilka do lasu… nad wodę słodką, z wędkami.
Też zadupie, bez internetu i zasięgu (hip hip hurra).
Takie miejsca powinny być zaznaczane extra na mapach.
Kolorem seledynowym – ostoje zdrowia psychicznego z resetem totalnym.