www.stefadurna.pl
www.stefadurna.pl header image 2

PIEPRZONY 2015

30 grudnia, 2015 Wpisane w POWAŻNE

Kończy się rok więc może czas na podsumowanie.

Należy mi się to z racji całokształtu wydarzeń, tych złych i dobrych.

Bo takie jest już życie…

I nie chodzi o użalanie się nad sobą tylko o próbę poukładanie tego wszystkiego w całość.

1ab

Nie mogę się doczekać nowego 2016 bo, na psa urok, chyba nie może być już gorszy?

O intensywności doznań świadczy chociażby kalendarium moich ważniejszych wydarzeń typu pogrzeb, chrzciny i ślub w niewielkim odstępie czasu.

Do tego dodałabym ostre jeżdżenie autem bo nie dawałam rady sama wysiedzieć w domu.

Od znajomych rożnych po harcerzy. Z pojawiającą się tutaj nowością pt. otwarcie na ludzi i czerpanie garściami z życia innych. Fakt, że dzięki temu „przytulaniu” ludzi patrzących na mnie z sympatią mogłam się szybciej pozbierać i nabrać pewności, że „k*wa będzie dobrze”.

Bo przecież nie musiało.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Np. nieszczególnie tutaj wspominam ostre i  nieprzewidywalne zjazdy psychiczne, pojawiające bez przyczyny. Bo to jednak odkrycie w moim przypadku, że można zasypiać uśmiechniętą a rano nie mieć sił wstać z łóżka.

Tych pierwszych razy było zresztą wiele innych. Ubyło mi parę kilo jak i myślę, że (nie)zdrowo przeczochrało głowę intelektualnie. Mówię tu szczególnie o pamięci i zdolności koncentracji (to moja subiektywna ocena, a może było jeszcze gorzej?!).

1abcd

Musiał minąć prawie rok żebym mogła z przyjemnością patrzeć na swoje cztery ściany i nauczyć przebywać sama ze sobą. Po prostu być bliżej siebie bez tej początkowej histerii „jak ja to ogarnę”. Tym to jestem naprawdę zadziwiona.

Zawsze liczyłam się, że zostanę sama (prosta do przewidzenia trauma) ale w mojej wyobraźni nic nie miało być już takie same. A najlepiej wszytko do… dupy. No to nie tak.

Można to określić prosto – JEST INACZEJ. Poradzenie sobie z większością problemów daje tę satysfakcję atomówki. Tyle, że bez kogokolwiek kto mógłby popatrzeć na to z podziwem to nie to… Bo przecież nie zmieniłam zdania (tym bardziej teraz), że żyje się dla Kogoś.

Z tymi wszystkimi plusami i minusami związków.

Koleżanka ostatnio wyjechała ze stwierdzeniem – no, ale masz święty spokój, robisz co chcesz i nie musisz oglądać się na nikogo…

NO ŻYĆ SIĘ DA… ALE CO TO ZA ŻYCIE?!

Kurwa – to już dodam od siebie 🙂

Czy muszę szczegółowo rozwodzić się o utracie bliskości, pogaduchach nocnych czy czymś tak naturalnym jak seks? No chyba bez sensu.

1abcde

Opisałam co było. Czas do przodu z postanowieniami noworycznymi.

Bo może jak napiszę to wykonam. Stąd krótko.

Pozycja number one. Muszę się brać do roboty. Nie inaczej, bo brakuje mi kasy.

I chcę zająć czas czymś konkretnym i twórczym a nie bujaniem w obłokach.

Narzędzia mam, to pozostałaby tylko mobilizacja.

Pozycja druga jest już bardziej osobista.

Bo tu jestem sobą zaskoczona i nie do końca odważna.

Proste zdawałoby się popatrzenie w oczy czy konkretny telefon… a  mam problem.

Może w końcu zaprosiłabym Kolegę na kawę, którą zresztą nie pija?…

Brakowałoby tylko żebym w tym wieku się jeszcze czerwieniła 🙂

___________________________________

 No dobra spisane to będę odfajkowywać.

Trzymać kciuki proszę.

Wpisz komentarz