ZAWSZE MUSI BYĆ TEN PIERWSZY RAZ
22 maja, 2015 Wpisane w RÓŻNISTEStefa dostała właśnie pierwszy w życiu mandat. Za przechodzenie przez ulicę bez zebry.
Uściślijmy – w godzinach szczytu i pod samą pracą.
Tylko wyjęczała do młodego (swobodnie mój teoretyczny syn) policjanta:
– Boszsze… oszczędźcie mi wstydu.
Na co Pan skwapliwie zakręcił za róg bloku gdzie
nastąpiła klasyka z wypełnianiem blankietu, dowodem itp. historiami.
Zaczęło się od ataku, że przekroczenie i paragraf jakiś.
– Wiem, aczkolwiek paragrafu nie znam… – odrzekłam zrezygnowana i Pan już wiedział,
że nie będzie miał do czynienia z Waleczną Meridą.
Od razu poweselał i wszedł na tony mniej oficjalne.
– I jeszcze Pani przeszła na naszych oczach!
– A co, miałam robić z siebie wariata? Zawracać?
A wszystko dlatego, że stałam na wysepce i nikt (świnie parchate)
nie zwalniał i nie chciał mnie puścić.
Miłi byli dopiero policjanci. Przepuścili i wypisali mandat.
No i ot cała historia.
Czy się podłamałam i kurwowałam pod nosem niczym świat mały? Trochę taaak…
Z iście kobiecą logiką poszłam do sklepu. Po nową torebkę…
Taka jasno-brązowa, długie uszy. Fajna.
I w dupie mam, że nie będzie mi pasować do kurtki.
Życie jest przecież nieprzewidywalne.