www.stefadurna.pl
www.stefadurna.pl header image 1

Wybory jako ciekawe doświadczenie

16 października, 2023 Posted in RÓŻNISTE | Brak komentarzy »

No tak się składa, że tegoroczne wybory były dla mnie wyzwaniem. Bo o ile kilka razy byłam w Komisji ale przygody jako wyborczy informatyk to jeszcze nie miałam 🙂 Więc mogłam zobaczyć liczenie głosów „od środka”. I moje wnioski nocnych zmagań to:

1/ Trzeba mieć szczęście. Głównie do składu Komisji ponieważ to zbieranina przypadkowych ludzi, bez klucza praktyki czy zdolności. Więc mamy tu kompletne pomyłki (panikarze czy niezorganizowani) pomieszane z ludźmi z którymi śmiało można kraść konie. U mnie (na szczęście) to była Przewodnicząca. Weteranka wyborcza jak i matematyczka z wykształcenia. Co miało niebagatelne znaczenie nad ranem, gdy nieprzytomne rozwiązywałyśmy zagadki co by tu dodać lub odjąć żeby kurka!, w końcu przestało pokazywać błędy w arkuszach.

2/ Nawet wybory są okazją do rozwoju osobistego. Bo znów czegoś nowego można było się nauczyć. Plus przepracowanie roboty w dużym stresie i zmęczeniu. Potwierdziło się, że nawet przy najgorszych problemach znajdzie się rozwiązanie. Wiadomo.

3/ Można też spotkać ciekawych ludzi. Dla mnie takim objawieniem był Obserwator wyborczy. Facet, który uczciwie (był do 6 rana z Nami) i za free przyglądał się pracy w lokalu wyborczym. Na tyle interesującym, że pogadaliśmy sobie kuluarowo o sytuacji w kraju. Gdzie rzeczowo i z detalami wyliczył mi różne przekręty i bezczelne wzbogacanie się nowych elit. Mogę powiedzieć, że pod naporem tylu faktów aż mnie to przygnębiło. Nie mam złudzeń co do natury człowieka i jego chciwości. I mówię tu o ludziach, bez względu czy z prawa czy z lewa, ekipy teraźniejszej czy poprzedniej. No przykre te wnioski.

Ale sam Pan Obserwator spoko. Elokwentny, interesujący i do tego społecznik próbujący walczyć ze złem tego świata.

Tak już podsumowując to szacun za tę całą organizację wyborów. Bo to mnóstwo zaangażowanych ludzi i pomysłów wdrażanych co kolejne wybory.

Ale gdybym mogła coś doradzić to idźmy jednak w kierunku automatyzacji. Bo zamiast stresować i męczyć po nocach ludzi fajnie byłoby te miliony kart wyborczych wrzucać do jednego bębna, gdzie już sztuczna inteligencja by to skanowała/segregowała/mieliła błędne/nieważne/h*j znajet. I na koniec wypluwała info typu: Partia X figa z makiem a Ci ze Zjednoczenia Y to poniżej progu i baj baj 🙂

No ale pomarzyć można 🙂

Póki co dziś ledwo żyję. A oczy to jakby mi ktoś piaskiem Sahary przemył.

Barnimie wrzesień 2023

26 września, 2023 Posted in RÓŻNISTE | Brak komentarzy »

Miałam spotkanie z okazji okrągłej rocznicy zaprzyjaźnionej Drużyny. A Harcersko jesteśmy przecież od Liceum. Była okazja zobaczyć niektórych po 40 latach. Przypasowywanie większości po czarno-białych fotkach nie zawsze się sprawdzało 😉

Ale była moc wzruszeń i pozytywnych emocji.

Było klasycznie ognisko, śpiewy i rozmowy do rana.

Myślę, że to ewenement, że chcemy się spotykać i czerpiemy z tego tyle radości.

Cieszę się przykadowo, że u znajomych dobrze, że zdrowi, że sobie radzą, że u ich Dzieciaków super. No nasiąkam spokojem i szczęściem innych.

Mnie tak średnio trzyma jeszcze po przyjeździe, z dobry tydzień 🙂

Dla uczczenia rocznicy posadziliśmy któreś już z rzędu drzewka.

Tym razem dwa buki czterolatki.

W sensie rywalizacji, które będzie w przyszłości roślejsze. Ich czy naszej Drużyny.

Był również spływ dla chętnych i pomimo późnego miesiąca, na rzece było jeszcze sporo kajakarzy.

Braliśmy nawet udział w niecodziennej akcji podczas postoju. Bo doszło do przepychanek pomiędzy nie naszą grupą, kompletnie pijanych facetów. Raczej nie byli w stanie utrzymać się na nogach. Przemoczeni zrezygnowali z dalszej eskapady i ledwo wyciągali kajaki z wody. Jeden z nich był szczególnie agresywny i chamski. Nazwijmy go dla potrzeb opowiadania – Ziutkiem.

Gdy przyjechało po nich auto wybuchła jeszcze większa awantura, z braniem się „za klapy” (co było utrudnione bo większość wyskoczyła już z mokrych pianek). Koniec końców Ziutek został „wykopany” z auta i zostawiony samemu sobie.

Nikt z naszych mu nawet nie współczuł. Przecież miał co chciał.

Ale póki wyzywał i ciskał samotnie gromy na cały świat to byliśmy tylko obserwatorami.

Trochę dziwiła nas tylko ta niekoleżeńskość bo nie zostawia się przecież człowieka w biedzie…

Nawet jeżeli jest tumanem do kwadratu.

Ale wszystko ma swój czas. Bo emocje Ziutka jednak ostygły (dosłownie). I spore znaczenie w tej historii ma temperatura. Bo Ziutek został przecież tylko w samych przemoczonych gaciach. Jak na wrześniowe popołudnie i brak słonka szybko… zmiękła mu rura 🙂

Najpierw w jego bełkocie dało się słyszeć prośbę czy nie mamy koca termicznego. No nikt takiego nie posiadał. I tu nastąpiło kompletne załamanie bo facet zaczął płakać. Rzewnymi łzami dodam. I to już postawiło Ziutka (w końcu) w kręgu człowieczeństwa. Pierwsze rzuciły się do pomocy Dziewczyny – No przecież trzeba coś zrobić.

Może na policję? Albo zadzwonić do wypożyczani kajaków? A pamiętasz telefon do swoich znajomych? No mało co jednak dawało się wyciągnąć z delikwenta. Ale chociaż Chłopina spokorniał na tym zimnie.

Za chwilę wybawił nas z kłopotu Kierowca, który widać wtajemniczony znał, o dziwo, Ziutka. Grzecznie zatargał go za łokieć do auta i wydawało się, że mógłby to być koniec opowieści.

Lecz jedna z Koleżanek dopytała w cztery oczy Kierowcę o co chodzi z tym Ziutkiem. I tu spore zaskoczenie bo to nie był prosty film pt. „Napity, agresywny Idiota wsiada do kajaka…”

Ziutek niestety jest ciężko chorym człowiekiem dla którego nie ma ratunku.

I sobie nie radzi. I dlatego pije na umór i stąd ta głupawka.

**************************

No człowiek się jednak zdziwił i tak jakby spojrzał na to z innej, bardziej ludzkiej strony.

**************************

Zapis miał być o harcerstwie i samych pozytywach ale jednak zeszło na story o Ziutku. Nie wiem kompletnie po co i dlaczego tak wyszło.

Ale tak mam. Piszę i się wylewa. Jakoś tak samo.

Rezerwat Beka

12 września, 2023 Posted in RÓŻNISTE | Brak komentarzy »

No znów uczta dla oczu i uszy. I to jeszcze przy ostatnich podrygach lata.

Dodam, w mocno upalnym anturażu (tak z 40 stopni to na pewno).

Pierwsze co widzisz to… stada wszelakiego ptactwa wśród mokradeł i solnisk (tereny systematycznie zalewane od strony morza). Czyli obserwujesz lądowo oraz na niebie w postaci wielkich stad. Pierwsze zdziwko to, że gęsi potrafią być tak hałaśliwe. Zawsze myślałam, że to głównie domena trąbiących żurawi.

To oczywiście miejsce występowania rzadkich ptasich odmian.

Żerujących lub migrujących w tę i z powrotem.

Mnie szczególnie cieszy, że to wyłącznie… ich przestrzeń.

Sporo patroli wolontariuszy pilnuje aby ludzie nie zapomnieli, że to rezerwat.

Notabene, wielki szacun za pracę tych pasjonatów.

Co do ustrzelenia okazji ornitologicznych to oczywiście jak zawsze żałuję, że nie dorobiłam się profesjonalnego sprzętu. Eh, aż się prosi o jakiś porządny teleobiektyw.

Coś tam widać. Coś niby się udało ale głównie nacisk należałoby położyć na słowie „coś” 🙂

Już lepiej poszło ze zdjęciami koników polskich.

Jednak większa zwierzyna i dało się bliżej podejść.

Bo mimo, że dzikie to nie przejmują się za bardzo ludźmi.

Początki wypasu stada (4-7 sztuk) na solniskach Zatoki Puckiej sięgają 2002 roku. Miejsce chyba im pasuje bo tylko w tym roku urodziło się dziesięć źrebiąt! W okresie zimy ich pastwiska są całkowicie zalane stąd koniki wędrują w bardziej suche miejsca. Oczywiście są pod kontrolą weterynarza.

***********************************

Drugim zaskoczeniem były fotki leniuchujących w trawie koni. Bo mi wydawało się, że jak koń leży na ziemi to jest chory. Że to nic dobrego. A tu zonk!

Czyli jednak bujda na resorach. Jak nic… śpią, chrapią na boku i nic im nie dolega!

I oby tak dalej 🙂

No działo się :-)

27 sierpnia, 2023 Posted in RÓŻNISTE | Brak komentarzy »

Tegorocznym wakacyjnym hitem okazała się sopocka wystawa robotów w Krzywym Domku.

Niby zrobiona pod dzieci ale chyba nie do końca… 😉

Bardzo, bardzo chciałam tam być i wizyta Wnuczki była oczywiście tylko pretekstem.

Zwiedzania i podziwiania jest tak na dobre 3-4 godziny. Ze względu na duże zainteresowanie polecam odwiedziny poza godzinami szczytu (11-16).

Wystawa potrwa jeszcze do końca września.

Początkowo największe wrażenie zrobił robot-olbrzym, który rzucił się do przybijania piątek i pozowania z dzieciarnią. Nie powiem, trochę zwątpiłam bo człowiek nieprzyzwyczajony i poczułam lekki powiew niepokoju. Bo a nuż skrzywdzi najukochańszy skarb Babci?

Nadepnie cholerka albo za mocno przytuli? 🙂

Ale suma summarum to właśnie ten robot był najsprawniejszy i bezproblemowo działały mu baterie. Nawet zawsze wiedział gdzie się pojawiać (szczególnie był wyczulony na kręcenie fotek).

Chwilę trwało nim dojrzałam ludzką skórę przy łączeniu głowy 🙂 Wielki szacun za tak dobry kostium i mękę jakiegoś biedaka w tym plastikowym, szczelnym stroju 🙂

A same roboty były niezmordowane. Tańczyły, grały, bawiły, pracowały czy uczyły.

W zależności od potrzeb.

Oczywiście najwięcej było rozrywki. Czytaj gier i wariacji z tym związanych.

Aczkolwiek był i pokaz czworonożnego psa robota, który niby się łasił ale wiadomo, że jest wykorzystywany wojennie do noszenia bomb czy szpiegowania. Pech chciał, że dość dobrze radził sobie na scenie lecz gdy przyszło do zdjęć to niestety odmówił posłuszeństwa.

Co nie omieszkałam podsumować – No i zdechł pies!

Co zresztą bardzo spodobało się publiczności 🙂

To może na koniec konkretnie –

To super miejsce! Koniecznie do odwiedzenia!

* * *

Bo Ja to nie stawiam wysokich wymagań sztucznej inteligencji.

Marzę jak na razie tylko o powtarzalnym w robocie fryzjerze.

Tak abym mogła śmiało pójść się ściąć. A nie, że za każdym razem inaczej 🙂

Wakacje 2023

2 sierpnia, 2023 Posted in RÓŻNISTE | Brak komentarzy »

Bycie singielką ma plusy w postaci, że robię co chcę. Bez oglądania się na drugą połówkę czy lubi, czy chce i czy mu pasuje (a nie zawsze pasowało). Korzystam więc jak mogę.

Tegorocznie, przy większym mieszkaniu, mogę w końcu zapraszać Ulubieńców. Aby pokazać jak fajne jest 3Miasto i nacieszyć gadaniem i wspólnym zwiedzaniem. Na pierwszy ogień poszła moja Mądra Padruga. Ta z dawnej roboty. Niby tylko dwa dni rozmów (ech ten brak urlopu) ale ledwo gadam. Nie pomogło nawet przemywanie procentami 😉

Czekam na dalszych Milusińskich. Z niecierpliwością.

Nawet mi lepiej zdrowotnie. Tfu, tfu, tfu!

Nawet zaliczyłyśmy fajowe warsztaty botaniczne 🙂

Wiedzieliście, że w Polsce jest 470 odmian pszczół? Tyle samo co odmian ptaków? Że istnieją pszczolinki, lepiarki, murarki? I że niektóre mają od pyłku żółte pantalony?

A najwięcej to się zdziwiłam w temacie popularnych dziurek w ziemi. Obserwowanych od zawsze ale bez pojęcia o bzyczących gospodarzach. I że korytarze mają nawet pół metra i bywają pracowicie wyłożone np. fragmentami liści. Waw!

No człowiek cały czas się uczy.

I może się zachwycać od nowa naturą.

Foki

27 lipca, 2023 Posted in RÓŻNISTE | Brak komentarzy »

Od dawien, dawna marzyłam o tej przyrodniczej eskapadzie na foki. Nakręciłam się i jechałam blady świt aby dostać się w okolice ujścia Wisły. Bo foki pomimo ciekawości własnej, boją się ludzi. Stąd wylegują się, nie na zwykłych plażach ale w głębi morza, na piaszczystych łachach (rzeka wciąż nanosi nowy piach).

I w ten sposób powstał ciekawy biznes. Z portu Świbno co i rusz kursują małe stateczki z turystami gdzie szyper na zmianę kieruje łajbą i opowiada ciekawostki z życia ptaków i fok. Nam trafił się fascynat co to lubi swoją robotę. I nie dziwota, że rejs był dwa razy dłuższy jak pozostałych. Ma się te szczęście do ludzi 🙂

Dawno nie fotografowałam w tak trudnych warunkach. Zero słońca, zacinający deszcz i kolebiąca się łajba dały mieszankę wybuchową. Robię zawsze setki fotek, nie skupiając się mocno na zabawie w ustawianie aparatu bo chodzi o czas. Tym razem 90 procent fotek poszło do kosza. Zamazane (na nic się zdało automatyczne wyostrzanie) lub ponad celem (tak bujało). To i tak cud, że cokolwiek wyszło.

Olbrzymi szacun, że statki respektują zakaz zbliżania się do wyspy na odległość nie mniejszą niż 200 metrów. Podobnie jest z zakazem dokarmiania na terenie rezerwatu. Foki pewnie się już trochę przyzwyczaiły bo nie było widać paniki. Podobno jednak nie lubią żaglówek i kitesurferów. Ale pewnie tu chodzi o dźwięki wydawane przez żagle czy latawiec.

Te w wodzie, wokół statków właśnie żerowały. Przyglądaliśmy się sobie nawzajem.

Z białym puszkiem to szczenięta.

Podobno w całym Bałtyku jest już około 850 sztuk fok. No i dobrze, że jest ich coraz więcej.

Co do rezerwatu Mewia Łacha to jestem bardzo mile zaskoczona ale zrobiono porządek. Jest kontrola i wolontariusze, którzy pilnują aby ludzie poruszali się tylko po wyznaczonych ścieżkach. W celu ochrony terenów lęgowych nie można już iść do samego końca cypla, gdzie Wisła wpada do morza.

A jeszcze cztery lata temu swobodnie pstrykałam i łaziłam gdzie chciałam – http://stefadurna.pl/?p=17085

Ale absolutnie to rozumiem i popieram.

DAJMY ŻYĆ INNYM. Zdecydowanie.

Podsumowując to przepiękne tereny. No i fajne te foki.

Niczym grube pimpki. Tak nawet na podobieństwo utuczonych jamników.

Morskich jamników 🙂

A mogło być to samo

21 lipca, 2023 Posted in POWAŻNE | Brak komentarzy »

Zmartwiłam się, nie powiem. Ale od początku…

Miałam przyjemność pracować jak i znać wiele lat Koleżankę. Dajmy jej na imię Aldonka.

Gościła już nawet na moich stronach – http://stefadurna.pl/?p=13915

Zawsze podziwiałam jej elokwencję, gust i poczucie humoru. Dziewczyna absolutnie wygadana (te celne riposty) i zadbana (ciuchy the best). Chodzący talent wnętrzarski i ogrodniczy.

Taki mega kolorowy kwiat na szarym tle codzienności! Do tego olbrzymie pieniądze (głównie męża) więc fajnych pomysłów nigdy jej nie brakowało. Co prawda pokazywała fotki z kosmicznych, jak dla mnie, miejsc czy robiła jednorazowe modowe zakupy wielkości mojej pensji ale… szybko wszyscy uznali to za bezsprzeczny fakt – Aldonka tak już ma! Można było śmiało zazdrościć życia jak w bajce. Brakowało tylko ptasiego mleka z nieba.

Ale uczciwie mogę stwierdzić, że przenigdy nie zadzierała nosa. Była sympatyczna i ciekawa innych. Spędziłyśmy mnóstwo czasu na zwykłych pogaduchach. Od historii jej biednego, aczkolwiek kochanego dzieciństwa po dorabianie się na emigracji. Nie można powiedzieć, że nie znała ciężkich czasów. Aczkolwiek dostatek i bezproblemowe życie uśpiło w niej niepokój. Wiodła bajeczne życie, najczęściej wśród bogatej śmietanki towarzyskiej. Pracowała głównie dla zabicia czasu, nie angażując się jakoś szczególnie. Ważne było to co prywatne – zakrapiane imprezy i jak najczęstsze wyloty w oryginalne zakątki świata.

Czy była szczęśliwa? Pozory brały górę.

Dopiero teraz przypomina mi się jak przy rozmowie w cztery oczy, zaskoczyła mnie twierdzeniem – Hej, ale Ja mam bardzo niskie poczucie wartości…

Powiem szczerze, że nie dotarło wtedy to jakoś do mnie.

Jej podstawowym błędem była wiara, że tak fajowo będzie do końca świata. Zresztą któż z Nas, się tak nie łudzi? Jeśli jest dobrze, to nie myśli się o czarnych chmurach. Ma być dobrze bo… tak chcemy. Ale niestety życie potrafi niewąsko namieszać według własnego nieciekawego scenariusza.

Aldonka nie przyjmowała do siebie porad, że ma dbać o Męża, bo choć niepozorny to ma pieniądze i w każdej chwili może się któraś koło niego zakręcić. Już po moim wpisie z 2015 roku widać pierwsze oznaki nadchodzącego kryzysu. Na dzień dzisiejszy jest już po rozwodzie. W tle olbrzymie problemy finansowe i zdrowotne. Aldonka kompletnie sobie nie radzi. Na problemy alkoholowe dołożyło się uzależnienie od psychotropów. Nie utrzymała nawet pracy, mimo że jeszcze trochę do wieku emerytalnego. Były Mąż i reszta rodziny nie utrzymują kontaktów. Znikąd pomocy.

Z boku to wygląda na jedną wielką równie pochyłą.

A przecież nie łudźmy się – liczyć to można głównie na siebie.

Czemu opisuję tę smutną historię? Bo dziś usłyszałam emocjonalną relację o Niej.

O wzięciu prochów, podejrzeniu samobójstwa i wyekspediowaniu (na szczęście) do psychiatryka. No nie powiem – bardzo się zmartwiłam. Bo jednak cały czas się dopytuje co u Niej, trzymam kciuki. A tu, tak nieciekawie.

Jadąc autobusem z pracy i rozkminiając, nagle mnie naszło:

Kurczę, przecież mi również posypało się życie. Absolutnie i bezpowrotnie. Bo było mi tak dobrze i wygodnie z Miśkiem. Po jego stracie nie widziałam długo dalszego sensu życia. Mogłam tak samo popaść w nałogi, zostać w małej miejscowości bez perspektyw czy stracić pracę. Użalając się nad sobą i tęskniąc za tym co było. Mogłam koniec końców zostać ciężarem i wstydem dla własnych dzieci.

Czy czuję się lepsza albo cwańsza od Aldony? Mądrzejsza? Zaradniejsza? Jakoś, NIE.

***********************************

Mamy dwa pewniki :

1/ NIC NIE TRWA WIECZNIE. ŻYCIE TO MIESZANKA DOBREGO I STRASZNEGO.

2/ GŁUPOTĄ JEST „UWIESIĆ” SIĘ NA DRUGIM CZŁOWIEKU. NAWET NAJUKOCHAŃSZYM.

TWOJE ŻYCIE – TWOJA ODPOWIEDZIALNOŚĆ.

Wypad

15 lipca, 2023 Posted in RÓŻNISTE | Brak komentarzy »

Jak mowa o podczepce pod zorganizowane grupy turystyczne to udało mi się zapisać na obserwacje fok bałtyckich. Zawsze o tym marzyłam! Jaram się!

Czekam z niecierpliwością z aparatem.

A póki co, moja domowa foczka.

Widok z góry i dywanem jako tło.

Pewnie dlatego, że gorąco.

No chyba, że to tylko wrodzony wdzięk 🙂

Oliwski Park i Katedra

15 lipca, 2023 Posted in RÓŻNISTE | Brak komentarzy »

Oliwa – piękna, zadbana, atrakcyjna turystycznie, zielona, cudna.

Długo by tak można.

Wrzucam aby przekonać do zobaczenia na własne oczy.

Przed zaplanowaną wycieczką z przewodnikiem połaziłam sobie sama.

Wyszło łącznie z 4 godziny.

Naprawdę jest co zwiedzać.

Myślę, że podczepię się pod parę trójmiejskich grup turystycznych.

Naprawdę fajne ekipy, z pomysłami od kajaków po rowery czy kijki.

Tylko korzystać. Śmieszne pieniądze za profesjonalne oprowadzenia.

Czereśnie

8 lipca, 2023 Posted in RÓŻNISTE | Brak komentarzy »

Gdy ludzie lubią się to wszystko może być okazją do pobiesiadowania.

Tym razem pretekstem były czereśnie.

To że jeszcze niedojrzałe absolutnie Nam nie przeszkodziło w spotkaniu 🙂

A na miejscu, znów magiczny i zadbany dom z ogrodem.

Znów mogłam szczerze podziwiać i zazdraszczać.

I co? Kto robi w ogrodzie? – pytam ciekawa, jak to Ja.

No jak? Oboje z mężem, w każdy nadarzający się moment.

No wiadomo. Innej odpowiedzi trudno byłoby się spodziewać.

No, nie ma kołaczy bez pracy. Aczkolwiek Ja znów tęsknie za taką pracą.

Za ogrodem, za zielskiem, za zwierzakami.

I jeszcze za takimi perełkami w domu 🙂

Od razu widać, że akcja toczy się nie gdzie indziej jak w Trójmieście.