MIELNO 11.02.2018
18 lutego, 2018 Wpisane w RÓŻNISTENo i zwariowałam i wlazłam do tego morza. Obiecałam w walentynki no to i się postarałam. Namowy trwały tak około półtora roku 😉
Pierwszy raz było na wypasie bo w grę wchodziła sucha sauna i 60 stopni na liczniku, potem do morza biegusiem w szlafroczku a na koniec znów sauna. NO TAK TO MOŻNA MORSOWAĆ 🙂
To było jak spłukanie potu, zresztą też słoną wodą…
No na drugi dzień już było ciężej bo w grę weszła parada 3 tysięcy morsów a to trochę trwało.
Zdążyłam zmarznąć nawet w ubraniu. ALE SPOKO!
Moje obserwacje „na gorąco” to takie, że woda wcale nie jest taka zimna.
Po minucie już i tak nic się nie czuje. Igiełki w nogach tak jakby mniej pieką.
Obserwacja druga to, że niestety ale mimo szczerych chęci, nie da się wysikać w Bałtyku.
Chyba narząd wiadomy robi się na podobieństwo suszonej śliwki. No i nici.
A nawet guzik z pętelką 😉
Ale podziwiam luz i tę całą atmosferę fiesty.
Widać, że wielu przygotowywało się do tego przyjazdu.
Stąd kolorowe i ciekawe przebrania, całe układy muzyczno-taneczne.
Fotki mówią same za siebie.
Słowem jedne wariactwo.
Atmosfera Rio de Janerio udzieliła się Wszystkim 😉
Jak fajnie, że w ludziach jest tyle chęci zabawy i tego dystansu do szarości.